Gdyby mógł, pozwałby ją do sądu o nękanie.
Podążała za nim wszędzie. Bez ustanku. Kryła się w tłumie w autobusie, gdzie tylko on ją dostrzegał. W biurze przypatrywała się, jak wertował stosy dokumentów. W łazience widział jej odbicie w lustrze za plecami.
Lawirowała wśród ludzi, niezauważona, kiedy robił zakupy w markecie. Przyglądała się zza okna, gdy wracał do domu i witał z żoną. Ani razu nie powiedziała do niego choć słowa. Podążała za nim, gdziekolwiek by się nie udał, a on nie mógł nic zrobić.
Gdzie się nie obrócił, widział jej twarz.
I wciąż rzucała nieme oskarżenie:
,,Dlaczego mnie zabiłeś?"